I stało się. Nasze dawne marzenia zaczęły nabierać rozpędu. Jeszcze tylko rzut okiem na pozaciągane troki plecaków, błyskawiczny myślowy remanent zabranego ekwipunku, ostatnie pożegnalne uściski z naszymi dziećmi i w drogę - na spotkanie naszej wielkiej małej przygody. Wyruszamy z Poznania nocą, by busem zdążyć na lot z Warszawy do Limy no a oczywiście przed tym spotkać się z resztą członków naszej wyprawy. Razem z Dawidem - naszym pilotem ekipa liczy 12 osób. Towarzystwo mieszane i całkiem sympatyczne. Czeka nas lot składany przez Amsterdam , Sao Paulo i jak dotąd humor wszystkim dopisuje, choć część z nas zmuszona będzie dotrzeć do Limy osobno - lotem przez Paryż i Bogotę - ale co tam - damy radę.