Valle de la Luna (Księżycowa Dolina) - znajduje się parę kilometrów od centrum La Paz. Warto zwiedzić ten niesamowity labirynt wąwozów i pinakli przypominających krajobraz księżycowy. Po tych atrakcjach przebijamy się naszym busem przez zatłoczoną stolicę, by dotrzeć do masywu lodowca Chacaltaya (30 km od La Paz). Tam ze stacji najwyżej położonego wyciągu narciarskiego podejmujemy trud zdobycia szczytu (5580 m. n.p.m.). Tak naprawdę dopiero tu odczuliśmy z Elżbietą co oznacza wysokość i z jakim mozołem krok po kroku trzeba walczyć ze zmęczeniem zdobywając metr za metrem. Tu usłyszałem jak głośno może bić serce w takt dokoła poświstującego wiatru. Fakt, że nie odpadły mi uszy zawdzięczam mojej żonce, która zapobiegawczo wzięła ze sobą jeszcze czapkę rodem z Peru - może trochę przyciasna dla mnie - ale co tam :) Jednogłośnie stwierdzamy - satysfakcja i wprost cudowne widoki Kordyliery z przewalającymi się tu i tam chmurami rekompensują z nawiązką poniesiony trud. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie na tle Huayna Potosi (6088 m n.p.m.) i czas wracać - zmęczeni ale jak zawsze pełni wrażeń i zadowoleni. Zjeżdżając krętą szutrową drogą, mijamy rozstawione na stoku masywu żółte "budki" - to wykrywacze cząsteczek należące do Obserwatorium Astrofizycznego Chacaltaya (stanowisko badań promieniowania gamma mieści się właśnie w budynku schroniska).