Wcześnie rano pobudka – za oknem ciemno. Ruszamy biegiem by dostać się na jeden z pierwszych autobusów do Machu Picchu (na raz zabierają ok. 30 osób) Jest godzina 4:45 a my orientacyjnie licząc jesteśmy w pierwszej setce. Chyba jest nieźle - jedziemy trzecim autobusem. Jest to jedyne rozwiązanie, jeśli chce się załapać na poranne wejście na Huayna Picchu, bo dzienny limit to 200 osób rano i około drugie tyle przed południem (a trzeba się jeszcze liczyć z tymi, co nadchodzą z gór słynną Inka Trail jak i tymi, którzy jeszcze w nocy wyruszyli „z buta”). Zaczyna świtać. Docieramy do wejścia głównego i tu znowu kolejka. Odczekujemy swoje i po okazaniu biletów szybkim marszem, gęsiego ruszamy do punktu rejestracji znajdującego się po drugiej stronie kompleksu MP. Po drodze mijamy jakieś zabudowania, tarasy ale niewiele widać, bo wszystko tonie jeszcze we mgle, a do tego trochę mży. W końcu dochodzimy na miejsce, bo przed nami pojawia się pokaźna kolejka oczekujących wszystkich nacji. Powoli dnieje, widoczność zaczyna się poprawiać a i pelerynka przestaje być przydatna. Rejestrację otwierają dopiero o godz. 7:00, więc jest czas by zrobić parę zdjęć. Około 7:20 dostajemy numerki wstępu na Huayna Picchu (na godz. 8:00) z numerami 78 i 79. Wreszcie - punkt 8:00 – zaczyna się wpuszczanie. Każdy wchodzący musi okazać numerek i wpisać się w zeszyt. Na teren Huayna Picchu wnoszenie picia (butelek), jedzenia jak i większych plecaków jest zabronione, więc w punkcie rejestracji trzeba to zostawić. Wejście na Huayna Picchu jest dość uciążliwe, ale widoki z góry rekompensują pot na plecach i to z nawiązką! Pomimo, że czas pobytu na szczycie jest ograniczony, nikt specjalnie się tym nakazem nie przejmuje. Jesteśmy pochłonięci bez reszty urzekającym widokiem Andów i wyłaniającego się spoza chmur w promieniach wschodzącego słońca Zaginionego Miasta Inków. Niesamowite? Powalające? - brakuje słów na określenie tego co się czuje patrząc na to wszystko co rozgrywa się u naszych stóp - jakby na wyciągnięcie ręki. Niewątpliwie – to jeden z Siedmiu Cudów Świata! Wracamy drogą od północnej strony Huayna Picchu. Idąc inkaską ścieżką pełną wąskich przejść tuż nad przepaścią, wykutych w skale schodów i drabinek dochodzimy do Świątyni Księżyca – kolejnego przykładu wspaniałego kamieniarskiego kunsztu. Zejście (a potem niestety 2/3 to wejście) zajmuje bitą godzinę. Odpisujemy się na punkcie kontrolnym i … zaczynamy eksplorację Machu Picchu... mamy na to cały pozostały dzień... CUDO!.
Do Aguas Calientes schodzimy „z buta” – mając zapewniony 1,5 h seans widokowy z roślinnością dżungli w atmosferze pokrzykiwania papug i dźwięków przełomu Urubamby w roli głównej.
Informacja:
- bilet na pociąg w jedną stronę: 31,00$ (z Ollantaytambo do Aguas Calientes)
- autobus z Aguas Calientes do Machu Picchu – 7 $ w jedną stronę (z powrotem wracamy na piechotę)
- bilet wstępu do Machu Picchu – 40 $.
- mała butelka wody - od 4 Soli
- w czasie całego pobytu w rejonie Machu Picchu gryzą małe upi...e muszki - konieczne jest zabranie ze sobą środków przeciw owadom