Wieczorem docieramy do Nasca. Kwaterujemy się w hotelu "Estrellita del Sur" i pozostały czas wykorzystujemy na spacer uliczkami miasteczka. Na placu głównym zachodzimy z czystej ciekawości do jednej z restauracji - to kurczakarnia w której jedna ze ścian lokalu wypełniona jest węglowymi rusztami z pieczonymi kurczakami. To coś chyba dla nas - nie myśląc wiele siadamy i zamawiamy po kurczaku a do tego winko... tak - to strzał w dziesiątkę - jem chyba najlepszego kurczaka w życiu! Zadowoleni ruszamy dalej. Po drodze przystajemy obok jednego z dziesiątków owocowych kramów. Kosztujemy po kolei egzotyczne owoce wzbudzając przy tym przyjazne uśmieszki i wesołe komentarze wśród sprzedających. Papaja, Marakuja, cherymoya, Karambola, Tombo, Grenadilla - sympatyczne Perówianki objaśniają i pokazują ochoczo jak się mamy zabrać do tych smakołyków: jestem w siódmym kulinarnym niebie :) Nie muszę dodawać, że owoce są naprawdę tanie. Pora udać się na spoczynek, bo jutro zapowiada się dzień bardzo mocnych wrażeń - lot samolotem nad słynnymi liniami w Nasca!
http://www.estrellitadelsurhotelnasca.com